Koniec roku to dobry czas. Moment na podsumowanie oraz zaplanowanie tego, co chcemy robić w przyszłym roku.
Zwykle w grudniu analizuję, co z zaplanowanych rzeczy osiągnęłam zarówno w sferze prywatnej jak i zawodowej. Otwieram kalendarz , dobre wino 🙂 podsumowuję i planuję wszystko o czym marzę. Myślenie o szczegółach poprawia mi nastrój i daje przestrzeń, nawet wtedy, gdy aura nie współpracuje. Nie zawsze zrealizuję wszystkie założenia. Niektóre potrzebują na to po prostu więcej czasu. Od wielu lat wiem jakim budżetem dysponuję na urlopy i wakacje, choć nie zawsze tak było. Gdy bardzo czegoś chciałam, a budżet na to nie pozwalał, to zaczynałam od tego, co zrobić zawodowo, aby więcej zarobić. O tym jednak innym razem.
Bardzo ważnym elementem tych rozważań jest to, czego chcę dla siebie osobiście w przyszłym roku. Od tego w jakiej formie będę ja, zależy to, w jakiej formie będą moi bliscy. Dzięki mojej dobrej kondycji fizycznej i umysłowej będę wstanie wspierać moją rodzinę i osoby z którymi pracuję na co dzień . Wiele kobiet stawia siebie na ostatnim miejscu w szeregu wszystkich potrzeb rodzinnych i zawodowych, traktując troskę o siebie jako egoizm. Wyrzuć proszę tę myśl z głowy.
Planowanie
Warto zacząć więc od planowania czasu dla siebie. Godzina dziennie tylko dla Ciebie i Twoich potrzeb to konieczność i absolutne minimum. Pamiętam, że mając swoje pierwsze dziecko przygotowywałam się do tego etapu – szukania siebie i sposobu na zaopiekowanie się sobą. Nie był to dla mnie łatwy czas. Wiedziałam, że jeżeli tego nie zrobię, nie będę miała siły na opiekowanie się dzieckiem. Wtedy wszyscy stracą. Zachęcona doświadczeniami innych w tym temacie i poradnikami, szukałam przestrzeni na czas dla siebie o godzinie 5.00 rano. Problem polegał na tym, że moje dziecko budziło się każdego dnia przez pierwsze miesiące życia o 2.00 w nocy na karmienie, przewijanie i tym podobne aktywności. Wstawałam więc o 5.00 rano (bo tak mówiły mądre książki) ze łzami w oczach. Próbowałam ćwiczyć, czytać, uczyć się wartościowych rzeczy i relaksować. Wszystko siłowo, bo przecież skoro u innych to działa, to czemu nie u mnie?
Dziś już wiem, że nie wszystko co dobre dla innych sprawdzi się u nas. Trzeba słuchać siebie i szukać rozwiązań, które będą dopasowane do naszej sytuacji życiowej. Jeżeli Twoja godzina ze sobą może odbyć się w połowie dnia, po południu lub wieczorem, to właśnie to jest najlepszy czas. Nie patrz na innych, patrz na siebie i realną przestrzeń czasową, którą możesz zagospodarować.
Czas na rytuały
Dziś, kiedy dzieci trzeba zrywać z łóżek, aby wstały rano do szkoły, wczesne godziny poranne są dla mnie dostępne i traktuję je z przyjemnością. Uwielbiam rytuały związane z wczesnym wstawaniem. Mam spokojną przestrzeń na słuchanie siebie, aktywność fizyczną, zaplanowanie dnia i na naukę.
To co kiedyś było udręką stało się ogromną przyjemnością.

Aktywność fizyczna, kąpiel w pachnącej malinami wodzie, kawa w ulubionej filiżance, fotel z milutkim kocem i kotami, książka i kalendarz to moje poranne rytuały.
Teraz pracuję nad tym, aby każdy dzień zatroszczyć się o wartościowy posiłek w ciągu dnia, na który często nie mam czasu…
To od czego Ty zaczynasz?